You are currently viewing Pierwsza wizyta – długotrwały proces oswajania
  • Post category:Porady

Pierwsza wizyta – długotrwały proces oswajania

Istnieje tysiące rad, które możemy podpowiedzieć zarówno stomatologom jak i rodzicom pod tytułem „jak przeżyć pierwszą wizytę u dentysty i uzyskać wymierne korzyści”. Nie mówimy tutaj o niższym rachunku, mówimy o braku strachu przed dentystą.


Jest oczywiście pakiet „TOP TEN”, jednakże czy możemy mówić o stuprocentowej skuteczności? A w żadnym wypadku. Znamy dzieci, które w wieku dwóch lat trzymają tak szeroko otwartą buzię, że nie jeden dorosły mógłby się od nich uczyć, ale są też dzieci, które w wieku lat sześciu z trudem odchylają wargi, zawstydzone lub co gorsza, przestraszone. Każde dziecko jest inne, dodatkowo nie możemy swojej uwagi skupiać tylko i wyłącznie na małym pacjencie. Mały pacjent zawsze przychodzi w pakiecie – z rodzicem.

Jak sobie radzić?

Akceptacja i cierpliwość to pierwsi budownicze sukcesu. Za nimi maszerują kontakt, dialog, szacunek, szczerość i kompromis.

Po pierwsze z pacjentem należy „złapać kontakt”. Dlaczego „złapać”? Gdyż najczęściej chowa się za nogami taty, mamy lub pod najbliższym krzesłem. Nie należy pomijać rodzica, jego postawa wobec stomatologa jest niezwykle ważna.

Rodzicu, jeśli uważasz, że dziecko nie widzi twojej niepewności, zawahania czy też strachu przed stomatologiem – to bardzo się mylisz. Dziecko widzi wszystko.

Spora część stomatologów ma wyrobione dialogi, które prowadzi z dziećmi. Trudno jest tutaj narzucić styl, czy też temat. Jedno dziecko zechce rozmawiać o gabinecie i pozwoli na badanie po uprzednim dokładnym opisie co będzie się działo, a inne będzie chciało raczej porozmawiać o Psim Patrolu. (Doradzamy uaktualnienie wiedzy o kreskówkach – Psi Patrol niby ma dziesięć lat, ale wiedzieliście, że jest seria Rescue Knights? I tam pieski są rycerzami?)

Pochwały podobno dobrze się sprzedają. Faktem jest, że chwalący lekarz staje się bardzo szybko świetnym kompanem do zabawy. Ułatwi to też kolejny krok, czyli unikanie przemocy. Dziecko łatwiej otworzy buzię gdy zachęcający stomatolog go wesprze niż gdy jest strofowane lub co gorsza, dentysta nie wykazuje zainteresowania pacjentem. Próba otwarcia buzi na siłę, lub przytrzymania może spowodować traumę. Większość dorosłych takie traumy ma właśnie za sobą. To dorosły patrzący na swoje dziecko na fotelu, biały ze strachu z nerwowym uśmiechem. Dlatego unikajmy tego. Unikając przemocy wychowamy pokolenie pacjentów, które będzie odwiedzać gabinet stomatologiczny z nieskrywaną przyjemnością.

Jedną z ciekawszych metod na rynku jest „ukrywanie bólu”. Wiadomym jest, że mówienie, że nie będzie bolało, gdy wiemy, że boleć będzie jest nieporozumieniem. Należy uprzedzić dziecko. To nie jest szczepionka, w której możemy zamydlić oczy, że motylek usiadł na rączce. Ból, dyskomfort jest sprawą niezwykle indywidulaną. To co dla jednych jest przeszywającym bólem, inny odczuje jako łaskotki. Dlatego wykonując działania w buzi opis jest niezwykle ważny. Należy się wznieść na wyżyny kreacji językowej, gdyż jak tu opisać odczucie przy oczyszczaniu dziury łagodząc słowo ból? Kreatywny opis daje możliwość manewru, ciągłego kontaktu i przerwania gdy odczucie jest zbyt intensywne. Buduje również nadzieję, że dziecko zechce dokończyć procedurę pomimo bólu i obdarzy zaufaniem lekarza. Pamiętać należy, że oszustwo lub kłamstwo nie pomogą. Budowanie zaufania to trudny proces doskonale opisany w „Małym Księciu” Antoine de Saint-Exupery.

Mając na względzie zalecane wskazania o oswajaniu francuskiego pisarza należy rozpocząć od krótkich spotkań, stopniowo je wydłużając. Pamiętając oczywiście, że 15 do 20 minut to wszystko na co stać małego pacjenta. Czasu jest jakby mało, a poznanie gabinetu dentystycznego jest równie ważne jak siedzenie na kosmicznym krześle.

Życzmy powodzenia, stomatologom dziecięcym jak również ich pacjentom, by w procesie oswajania budowli nie tylko więzy, ale również więzi, czyli dobre relacje.